środa, 6 lutego 2013

Rozdział 2: Od dziś nazywaj mnie Geniuszem Zła!


Witam wszystkich, którzy dobrnęli do drugiego rozdziału. :3
Ostrzeżenie dla wrażliwców: pomiędzy /slashami/ zaczyna się robić lekko gorąco, uważam jednak, że ten fragment jest warty przeczytania. Decyzja należy do Was, w razie czego spokojnie możecie go ominąć.
Obiecuję, że w kolejnych rozdziałach będę jeszcze mniej przynudzać. 
Enjoy~


-----

/ -Jak tu tłoczno.
Ktoś prowadzi go za rękę przez sale pełną ludzi. W oddali gra przyjemna muzyka, czyżbyśmy zmierzali na parkiet?
Muzyka się kończy, zaczyna się wolny kawałek. Przytulaniec, ale kogo ja mam przytulić? Szukam wokół siebie tych rąk, które prowadziły mnie przez tłum. Nie znajduje ich. Wpadam w panikę, dlaczego postanowiłeś zostawić mnie w tak paskudnym miejscu? Nie wrócę sam. Zgubie się tu, zginę bez ciebie. Po twarzy płyną mi łzy. Stoję samotnie na parkiecie, dokoła mnie dym. Chcę stąd zniknąć, ale.. Ale chyba coś słyszę. Tak, daleko ode mnie ktoś śmieje się lekko. Damsko. Perliście. Wszystko zaczyna wirować i chyba upadam na twarz. A nie, to jednak tylko kolana. Nie zdążyłem upaść. Coś mnie trzyma, a raczej ktoś delikatnie obejmuje w pasie. Kładę swoje ręce na czyjeś. A raczej nie czyjeś tylko twoje. Studiuje ich fakturę, każde wgłębienie każdą bliznę. Więc jednak postanowiłeś do mnie wrócić? Czy może przyszedłeś tylko popatrzeć jak upadam? Przyciągasz mnie do siebie, a ja ciągle stoję tyłem. Czuję twój oddech na karku. Ryzykuje. Obracam się w objęciach, by choć przez chwilę spojrzeć w twoją twarz. Jestem zaledwie kilka centymetrów od twoich oczu. Jeszcze bliżej twoich ust. Masz włosy do ramion i głodne oczy. W swoim charakterystycznym odruchu podniecająco oblizujesz usta. Masz tak długi język i tak idealnie skrojone usta. Pamiętam je. Znam je. Całowałem je. Były tylko moje. 
Masz taką delikatna twarz jak na.. mężczyzne
Śmiejesz mi się w twarz. Pragne cię. Osuwam się na kolana, rób co chcesz. Jestem twój.
Twoje ręce nie pozwalają mi upaść. Jedna z nich wodzi wzdłuż kręgosłupa. Chce cię. Weź mnie. Teraz. Tu.
Zjeżdżasz dłońmi na moje pośladki. Zadziornie ściskasz je. Rób mi tak jeszcze. Więcej. Proszę.
Przygryzam wargę żeby nie krzyknąć kiedy jedna z twoich rąk ląduje pod moją koszulką delikatnie drażniąc sutki. 
Znów śmiejesz mi się w twarz, a ja ulegam. Chcę poczuć twój język na moich wargach. Chodź tu. Chodź bliżej.
Nachylasz się nade mną i spełniasz moją prośbę. Czuje twoje usta na moich i ten niesamowicie długi język wślizgujący się coraz głębiej i głębiej. Badasz podniebienie, nasze języki krzyżują się w zmysłowym tańcu.
I nagle przerywasz to wszystko, odsuwasz się ode mnie. A ja upadam, raz a porządnie uderzam głową o ziemie. Tłukę czaszkę, tłukę serce. Hyungnim, proszę wróć. Nie zostawiaj mnie samego w takim stanie. Hyung~!
Zapadam się w ciemność szepcząc twoje imię. /

*

-He..u..n-n-niee! Chłopak rzucił się w łóżku gwałtownie zmieniając pozycję - ni..mmmm... Jęknął jeszcze i z powrotem zapadła cisza.
Jonghyun przebudził się słysząc mamrotanie swojego przyjaciela.  Ciekawe co mu się śni, pomyślał i spojrzał w jego stronę. W pokoju panował mrok, więc ujrzał jedynie delikatny zarys twarzy młodszego chłopaka. Jego usta były wygięte w grymasie rozpaczy. Brunet wstał i starał się możliwie najciszej podejść do kolegi, ale jak to zwykle bywa w takich momentach...
JEB~. Oto z głuchym łoskotem o podłogę uderzył kubek z herbatą tłukąc się na kilka części i zalewając zimną zawartością jego skarpetki. Jjong zaklął szpetnie. Co mi wpadło do głowy by stawiać kubek na podłodze przy łóżku, głupi ja, skarcił się za swoją bezmyślność. W tym czasie kolorowo-włosy chłopak podniósł się do pozycji siedzącej, delikatnie masując obolałą głowę.
- C-coś się stało, hyung? - zapytał młodszy ziewając.
- Nie nic, chciałem iść do toalety i zapomniałem, że postawiłem kubek na podłodze. - skłamał bez zająknięcia -  Przepraszam, że cię obudziłem, Kibummie. Śpij dalej.
Ki na powrót ułożył się wygodnie w łóżku.
- Dobranoc, Jjongie.
Uff, udało mi się, pomyślał starszy chłopak. Nie chciał kłamać, ale co miał mu powiedzieć? Dlaczego łaził po nocy po pokoju? "Wiesz Ki, rozkopałeś kołdrę i martwiłem się, że zmarzniesz, więc wstałem żeby cię przykryć"? To by było bardzo niemądre. Myśląc, że młodszy zasnął położył się do łóżka, kontemplując dalej w ciszy całe zajście.

*

Tymczasem na sąsiednim łóżku kolorowo-włosy rozmyślał o tym samym. Doskonale wiedział, że runet kłamał. Zbyt długo go znał, by nie poznać tej nutki zwątpienia w jego głosie. Poza tym, starszy wcale nie poszedł do toalety, tylko zwyczajnie położył się do łóżka, gdy tylko skończył ścierać z podłogi rozlany płyn. Nagle przez jego umysł przemknęła niepokojąca myśl.  Mam nadzieję, że nie gadałem przez sen. A co jeśli? A jeśli on usłyszał coś czego nie powinien? Czy dalej pozwoliłby trwać naszej przyjaźni?
Kibum nie zmrużył już oka do samego rana. Nie byłby w stanie przeżyć, gdyby ich przyjaźń miała się rozpaść przez jakiś głupi sen, nie po tylu wspólnie spędzonych latach. Czuł, że jego oczy stają się coraz bardziej podkrążone. Za oknem robiło się coraz jaśniej. Z każdą minutą coraz bardziej dziękował za nadchodzący dzień.  Niech ta noc się już skończy, chce się przekonać na własnej skórze co usłyszał hyung. Bał się, ale nie mógł już dłużej czekać. Albo z nim porozmawia, albo...

***

Na szafce przy łóżku starszego zadzwonił budzik.
Brunet wysyczał pod nosem kilka przekleństw nie mogąc trafić w guziczek z napisem "off", który dziwnym trafem był najmniejszym i najbardziej skrytym elementem w całym zegarku. Złośliwość rzeczy martwych, zaśmiał się w duchu bez cienia rozbawienia. Po około minucie ryczenia alarmu i jego gorączkowych poszukiwaniach, wstał, podszedł do ściany za szafką i wyjął wtyczkę z kontaktu. Budzik momentalnie zamilkł.
- Kto produkuje takie ustrojstwo, szlag by to trafił - bulwersował się głośno.
Nie słysząc odpowiedzi skierował wzrok na łóżko, w którym spał młodszy. Zdziwił się, widząc je puste.
Gdzie on mógł pójść, przecież tak kocha spać, zastanawiał się już po cichu, przyklepując rozwichrzone po nocy włosy. Szybkim krokiem ruszył do łazienki, potem do kuchni, ale Kibuma nigdzie nie było. Zrezygnowany Jonghyun dał sobie spokój z poszukiwaniami i na powrót udał się do łazienki.

*

Chłodny prysznic skutecznie go dobudził, lecz Jjong nadal zastanawiał się co mogło spowodować tak nagłe zniknięcie Kibuma.
- Mam nadzieję, że to nie przez moje nocne spacery - burknął pod nosem do czterech ścian. Nie pierwszy raz Ki spał u niego, można by nawet rzez, że działo to się dość często. Mama młodszego chłopaka prawie przez cały czas była w delegacji na drugim końcu świata. Kiedy jego tata szedł do pracy na nocną zmianę, wtedy kolorowo-włosy przychodził do niego na noc. Nie miał nic przeciwko, w końcu mieszkał w kawalerce, no i byli przyjaciółmi. Bliskimi przyjaciółmi. Jednakże nigdy nie zdarzyło się, by Ki wyszedł bez pożegnania.
Jonghyun, jak to zwykle robił w stresujących sytuacjach, udał się do kuchni. Otworzył lodówkę w poszukiwaniu czegoś jadalnego, niestety ujrzał w niej tylko piwo, kilka puszek z konserwą, kapustę pekińską, jakąś karteczkę i jeszcze więcej piwa. Nie znalazł nic interesującego, więc postanowił..
Zaraz, kto chowa kartki w lodówce? Oburzony Dino z powrotem otworzył lodówkę i wyjął z niej obiekt jego zainteresowań. Rozłożył ją i odczytał:

Wybacz, że chowam kartki w lodówce, ale gdybym położył ją gdziekolwiek indziej to nie zwróciłbyś na nią uwagi. Musiałem wrócić szybciej do domu, więc nie musisz się martwić moim zniknięciem. Przepraszam, że się nie pożegnałem. Do zobaczenia wkrótce.
P.S Nie zapomnij się spakować, w końcu jutro się przeprowadzamy!
P.S II. W zamrażarce masz obiad, który został z wczoraj. Odgrzej sobie i nie marudź, że zostawiłem cię bez jedzenia.
Kim Kibum

Chłopak uśmiechnął się do siebie. Tego właśnie mogłem się po nim spodziewać, śmiał się w myślach, cały Bummie. Już w lepszym nastroju zabrał się do codziennych zajęć.

***

Tęczowo-włosy chłopak właśnie dotarł do domu. Przeklinał się duchu za swoje tchórzostwo. Trzeba było poczekać do rana i spokojnie z nim porozmawiać. Może nie byłoby tak źle?
W jego głowie pojawił się promyk nadzieii, jednakże Ki stłumił go skutecznie.
Cholera, nie będę mógł się ukrywać przed nim wieczność, przecież już od jutra będziemy razem mieszkać. Kibum przypomniał sobie o pakowaniu. Zajęcie czymś rąk przynajmniej na chwilę pomoże mu uspokoić myśli.

***

W siłowni, na drugim końcu miasta, po raz kolejny rozległ się dzwonek telefonu.
- Choi! - ryknął trener - Odbierz wreszcie to ustrojstwo, bo ten idiota nie przestanie dzwonić.
Brunet odłożył sztangę i ruszył w stronę, z której dochodziła irytująca muzyczka. Kto może być tak upierdliwy żeby dzwonić 6 razy pod rząd, zastanawiał się próbując zlokalizować, z której kieszeni torby dochodził hałas. Odnalazł telefon i odebrał nie patrząc kto dzwoni.
- Cholera jasna, co tak ważnego się wydarzyło, że tyle razy do mnie wydzwaniasz? - nie mogąc opanować emocji dodał - Ktoś umarł?
- Oj Minni, że ty zawsze musisz się tak denerwować - głos w słuchawce nie przejął się zbytnio zirytowaniem rozmówcy, lekko zaśmiał się i kontynuował - chciałem się zapytać czy nie wybrałbyś się ze mną dziś na zakupy, w końcu jutro wprowadzamy się do wspólnego domu z dwoma OBCYMI chłopakami. Nie możemy przyjechać w starych ciuchach, jakie wtedy wrażenie na nich zrobimy?
Minho słysząc głos przyjaciela lekko ochłonął. Nie mógł przecież krzyczeć w nieskończoność.
- Jestem teraz zajęty. Nie możesz iść z Jonghyunem? - zapytał brunet licząc na szybkie zakończenie rozmowy. Zdziwił się jednak, kiedy w słuchawce zapadła cisza.
- Halo, Kibum, słyszysz mnie?
- Właśnie chodzi o to.. - tutaj zamilkł, po chwili jednak kontynuował - .. chodzi o to, że nie mogę.
Słysząc zmartwiony głos przyjaciela Minho zaczął spodziewać się najgorszego.
- Czy.. czy on..- słowa grzęzły mu w gardle -..dowiedział się?
- Nie martw się, hyung - Ki odpowiedział szybko - o Tobie nic nie wie, a co do mnie to nie jestem pewny. Więc jak będzie?
- Dobrze, pójdźmy na te zakupy - teraz brunet zgodziłby się na wszystko, byleby tylko dowiedzieć się co dokładnie się wydarzyło.
- Dziękuję, Minni. Za godzinkę zajdę po Ciebie. - rozłączył się.
No to teraz mamy spore zmartwienie, pomyślał, jeśli naprawdę pan stoprocent-hetero-Jonghyun dowiedział się o preferencjach Bummiego to będzie niewesoło.
Minho pożegnał się z niezadowolonym jego szybszym wyjściem trenerem, po czym wziął szybki prysznic. W drodze do szatni minął Donghae. Ze wszystkich ludzi tego świata dlaczego ja ciągle musze spotykać jego, bulwersował się w myślach modląc się, by starszy go nie zauważył. Uff, poszedł~ 
Brunetowi dosłownie spadł kamień z serca. Jakby miał z nim rozmawiać, to zapewne znowu nie obyło by się bez rękoczynów. Minho szczerze nienawidził starszego mężczyzny za to, co mu zrobił, chociaż gdyby nie on to pewnie nadal nie był by w stu procentach pewny co do swojej orientacji. Mimo to uważał, że owe "przekonywanie co do orientacji" mogło być nieco subtelniejsze. Skrzywił się na samo wspomnienie.
Wychodząc z szatni do głowy przyszedł mu szalony pomysł. Genialny, ale nadal szalony.
A gdybym tak, rozważał brunet, sprawdził czy nasz kochany heteryk jest pewien swojej orientacji? 
W drodze do domu ułożył w głowie najbardziej złowieszczy plan wszechczasów.

*

Kiedy doszedł do domu, pod drzwiami stał już Kibum. Przywitali się, a brunetowi nie schodził uśmiech z twarzy.
- Minho, coś ty taki szczęśliwy? - zdziwił się tęczowo-włosy.
- Od dzisiaj nazywaj mnie Mr. Minho Geniusz Zła!
Bummie roześmiał się widząc jego minę.
- Dobrze, panie Geniuszu - powiedział ze śmiechu łapiąc się za brzuch - chodźmy już, bo nam wszystkie sklepy zamkną.
Och, Ki nawet nie masz pojęcia jaki zły i genialny będę już niebawem, dodał w myślach, podążając za przyjacielem.

10 komentarzy:

  1. Podoba mi się ^^
    Mr. Minho Geniusz Zła - świetny pomysł xD
    Czekam na ciąg dalszy ^^
    Może jeżeli znajdziesz czas to zajrzysz na mojego bloga? http://keeping-love-again.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay, bardzo mi miło, że komuś się spodobało. :3
      Oczywiście, że zajrzę. :D

      Usuń
  2. Dawno nie spotkałam się z osobą, która w taki sposób piszę. Genialne *3*
    Mega się wczułam *___*, musisz pisać dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hohoh, postaram się pisać dalej, jak tylko wróci mi natchnienie :3

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się twój pomysł na opowiadanie. Mr. Minho Geniusz Zła- haha xD uśmiałem się. Plan Minho zapowiada się naprawdę super! ^-^ Kiedy nn? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że najpóźniej do piątku powinnam wreszcie coś napisać. :D

      Usuń
  5. Wiem, że marudzę... T.T ale kiedy nn? ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek już mam, ale ciągle szukam inspiracji na ciąg dalszy.. Jak tylko uda mi się coś naskrobać to od razu pojawi się na blogu. Przepraszam, że tak długo ;_____;

      Usuń
  6. ach! Ten Minho i jego niebywała skromność >.<

    OdpowiedzUsuń